W pewnej miejscowości mieszkała sobie szczęśliwa rodzina, zawsze mieli to co tylko zapragnęli, miłość, pieniądze itd. Cieszyli się ze swojego życia, że jest one takie piękne, myśleli, że tak zostanie już na zawsze. Codziennie byli uśmiechnięci, bawili się, chodzili na wspólne spacery, okazywali sobie uczucia. Pewnego dnia mama dziewczynek ogłosiła cudowną nowinę, że jest w ciąży. Wszystko układało się po ich myśli, to co mieli w planach zawsze było zrealizowane, matka dobrze się czuła, nie było żadnych komplikacji i tak bardzo cieszyła się z tego dziecka. Mijały dni, tygodnie i miesiące. Kiedy kobieta była w 8 miesiącu ciąży z niecierpliwością czekała na narodziny dziecka. Pewnego pięknego dnia urodziła ślicznego synka. Na szczęście jest zdrowe - pomyślała. Dziecko było radosne, zawsze uśmiechnięte, taka mała kochana istotka, siostry bardzo go kochały, dbały o niego, troszczyły się.
Minęły 2 lata, dziecko zmarło z powodu niewykrytej wcześniej wady serca.
Ta chwila zmieniła całe życie rodziny. Do matki nie docierało to, że jej dziecko nie żyje, była w tak wielkim szoku i rozpaczy, iż nie dopuszczała do siebie takiej myśli, że ono nie żyje.
Nie mogła się z tym pogodzić, zwątpiła w swoje życie, załamała się popadła w depresję. Kobieta całymi dniami przesiadywała przy grobie dziecka płacząc i zapominając, że ma jeszcze dwójkę dzieci, męża, że musi wziąć się w garść i zacząć normalnie funkcjonować. Ona pragnęła tylko być ze swoim dzieckiem, móc je tulić, całować, pokazywać, że kocha je nad życie. Gdy tak siedziała i płakała zobaczyła światło, raj, coś pięknego a w tym świetle aniołka, który okazał się jej synkiem, nie było trzeba jej tego mówić, wiedziała od razu, że to on. Matka nie dowierzając zaniemówiła i patrzyła dalej tak jakby chciała się czegoś dowiedzieć, jak jej dziecko się czuje, czy jest mu tam dobrze czy też nie.
W końcu dziecko rzekło:
- Mamo, jest mi tu dobrze, bardzo was kocham, ale gdy tak siedzisz i płaczesz nad moim grobem, nie mogę pofrunąć z innymi aniołkami do miejsca, w którym będę bardziej szczęśliwy, będę czuł się bezpieczniej. Nie zapominaj o moich siostrzyczkach, wiem, że jest Ci bardzo ciężko, ale naprawdę jest mi tutaj dobrze. Idź do domu, zajmij się dziewczynkami one teraz Cię potrzebują, myślą, że już je nie kochasz. Mamo proszę nie klęcz tak, pozwól mi odejść, pofrunąć z innymi w spokojne i dobre miejsce. Matka była bardzo zszokowana tym co usłyszała, ale dało jej to do myślenia i motywację do dalszego życia. Wróciła do domu, uśmiechnęła się do dziewczynek i do męża, przytuliła je i za wszystko przeprosiła. Mąż zapytał skąd taka motywacja do życia, opowiedziała mu całą historię i zaczęła żyć tak jak dawniej, chodziła na terapie oraz na rozmowy z psychologiem aby pomógł jej pogodzić się ze śmiercią synka.
Wręcz fascynująca historia, ukazująca kruchość ludzkiego życia.
OdpowiedzUsuń