sobota, 27 marca 2021

"Mamusiu, dlaczego?" David Thomas

 


Autor: David Thomas

Tytuł: Mamusiu dlaczego?

Gatunek literacki: biografia, autobiografia, pamiętnik

Data wydania: 2010-04-21
 

Opis:

Przez większość czasu sądziłem, że mam najcudowniejszą mamę na świecie. Ale czasami coś się z nią działo i wtedy się zmieniała… Chwytająca za serce opowieść o przemocy, znęcaniu się, zdradzie i przebaczeniu.

Autobiograficzna opowieść o traumatycznym dzieciństwie Davida Thomasa – miał wspaniałą kochającą matkę, idealną, gdy była trzeźwa. Gdy się napiła, traciła kontakt z rzeczywistością i katowała swoje dziecko. Stawała się bardzo agresywna. A potem nic nie pamiętała.

Moje zdanie o książce: 

Książka według mnie bardzo ciekawa i dość kontrowersyjna. Cały czas David zastanawia się dlaczego jego mama gdy jest pod wpływem alkoholu zachowuje się w taki sposób, czy będzie znał w końcu odpowiedź? Musicie poczytać sami. Jeśli interesują was takie klimaty związane z patologiami w rodzinie to ta książka to ukazuje. Pojawiły się różne dość zaskakujące dla mnie sytuację, wręcz obrzydzające i do tej chwili mam w głowie to co mówiła matka do syna.

Moja historia z Prawem Jazdy

 

Hej ! 

Dzisiaj przychodzę do was z postem dotyczącym prawa jazdy a mianowicie całą historią zdawania. Za którym razem zdałam? Dowiecie się czytając tego posta. 

Pewnego dnia zapisałam się na kurs prawa jazdy w szkole Extreme w Legnicy. Oczywiście na samym początku uczyliśmy się teorii, chodziliśmy na wykłady, które miały nas przygotować do egzaminu teoretycznego. Dość mocno angażowałam się i na wykładach i w domu aby zdać teorię za pierwszym razem. Robiłam mnóstwo testów i to pomogło mi tak naprawdę bardziej się przygotować. Testy robiłam co drugi dzień po 100 pytań, tak aby móc też trochę odpocząć i przyswajać wiedzę. Na samym początku nie zdawałam, ale nie martwiłam się tym. Do egzaminu miałam jeszcze dużo czasu. W końcu po zrobieniu ogromnej ilości testów udawało mi się zdawać prawie każdy test.

Przyszedł czas na egzamin teoretyczny wewnętrzny, bo żeby móc iść dalej trzeba zdać egzaminy w szkole. Weszłam do sali, wypełniłam test, byłam tam może z 5 minut, zdałam i czekałam na dalsze instrukcje. W końcu w szkole zostali przydzieleni nam instruktorzy jazdy. Z niecierpliwością czekałam na wiadomość od instruktora. W końcu dostałam smsa czy w tym i tym dniu mogę rozpocząć jazdy. Zgodziłam się i tak zaczęła się moja kolejna przygoda. Nadszedł dzień moich pierwszych jazd, pamiętam że strasznie się stresowałam. Szłam w wyznaczone miejsce z myślą, że wszystko będzie dobrze. Weszłam do samochodu, przedstawiliśmy się sobie a następnie instruktor przeszedł do tłumaczenia różnych zasad, pokazał co i gdzie znajduje się pod maską, wyjaśnił jakie światła są w samochodzie i jakie spełniają rolę. Myślałam że nic z tego nie będę w stanie zapamiętać i faktycznie na samym początku tak było, z czasem wszystko zaczęło wchodzić samo do głowy. Pojechaliśmy w miejsce gdzie nie ma zbyt dużego ruchu aby przyzwyczaić się do prowadzenia samochodu i stopniowo uczyłam się coraz to więcej. Na kolejnych jazdach już tak bardzo się nie stresowałam, po prostu ćwiczyłam, uczyłam się po kolei różnych rzeczy, następnie tego co konkretnie jest na egzaminie. Bardzo bałam się łuku, jednak poćwiczyłam kilka razy i wychodziło mi świetnie, górka również. Oczywiście jeździć tak naprawdę uczymy się jak już zdamy prawo jazdy i jeździmy sami, jesteśmy odpowiedzialni za swoje i cudze życie, nikt za nas nie myśli, jednak jeżdżąc z instruktorem wiemy, że w razie czego on da po hantlach. Wyjeździłam 30h, zdałam egzamin wewnętrzny w szkole za pierwszym razem i zapisałam się na egzamin państwowy. Teoria za pierwszym max pkt. Później egzamin państwowy praktyka, pamiętam, że termin był dopiero miesiąc później. Minął miesiąc, przyszedł czas egzaminu. Egzamin miałam jakoś z rana 9-10, pamiętam że strasznie się stresowałam, to był większy stres niż ten na maturze. Przygotowałam się konkretnie, gdyż były to już czasy koronawirusa. Miałam rękawiczki jednorazowe, maseczkę itd. Do egzaminu podchodziło jeszcze kilka osób. Została zbadana nam temperatura, każdy egzaminator miał przygotowaną kartę i wywoływał po imieniu. Dostałam informacje do którego samochodu mam iść i tak też zrobiłam. Maseczka od początku bardzo mi przeszkadzała, okulary mi parowały tak, że nic nie widziałam, jednak trzeba było je nosić. Samochód był już ustawiony na łuku, wsiadłam, zaczęłam przygotowania do jazdy, siedzenia, zagłówek, lusterka, światła i ruszyłam. Maseczkę sobie delikatnie opuściłam z nosa, jednakże zaraz egzaminator zwrócił mi uwagę. Nie był też zbyt miły, no ale cóż. Zrobiłam łuk, okazało się, że muszę poprawić gdyż, nie wjechałam do końca koperty. Za drugim razem również nie udało mi się zrobić łuku. Cała się trzęsłam, prawie nic nie widziałam bo miałam zaparowane okulary. Kiedy pierwszy raz nie udało mi się zrobić łuku to się załamałam, jeden błąd, drugi i do widzenia. Było mi przykro, pamiętam że jadąc do pracy się rozpłakałam. Zeszły ze mnie wszystkie te emocje, plus doszło rozczarowanie. Trochę popłakałam po czym stwierdziłam " trudno, uda mi się  kolejnym razem". Umówiłam się na kolejny egzamin, termin również był na za miesiąc jednak cały czas dzwoniłam i dopytywałam czy zwolniło się jakieś miejsce, po jakoś dwóch tygodniach mogłam przyjść na kolejny egzamin. Tym razem aby nie parowały mi okulary zakupiłam sobie przyłbice, po czym dostałam reprymendę, że mam założyć maseczkę bo przyłbica nie chroni. Kolejny stres, ciężki oddech, zaparowane okulary. Przyznam, że byłam źle nastawiona, miałam tym razem innego egzaminatora, ale cały czas myślałam że to ten sam  a do tamtego już mocno się zraziłam.  Łuk, wszystko było dobrze do czasu, nie zdałam za pierwszym, ponieważ się nie odwróciłam, a jest to obowiązek. Drugie podejście, wszystko ok, po czym zgasł mi samochód i kolejne do widzenia. Byłam od samego początku źle nastawiona, więc aż tak bardzo się nie zawiodłam jak na początku. Tym razem już nie płakałam. Poszłam zapisać się na kolejny. Termin oczywiście odległy. Przed samym egzaminem wykupiłam sobie jeszcze około 3h. Trzecie podejście do egzaminu. Tym razem udało mi się wyjechać z placu, natomiast oblałam na jednokierunkowych. Zorientowałam się też, że za drugim razem był inny egzaminator, natomiast ten był z tego pierwszego razu. A jak już mówiłam do tamtego mocno się zraziłam po tym jak właściwie na mnie krzyknął, że maseczka ma zakrywać usta i nos. Co z tego, że nic nie widziałam przez zaparowane okulary. Tym razem oblałam na drogach jednokierunkowych. Z nimi nawet na jazdach miałam problemy. Czwarte podejście do egzaminuInne myśli w głowie, chociaż przeraziłam się bo w tym dniu spadł śnieg i było bardzo ślisko, ale chociaż mogłam jechać wolniej co dało mi czas na myślenie. Egzaminator również był bardzo sympatyczny, nie taki spięty. Łuk zrobiłam perfekcyjnie, górkę również, wyjechaliśmy na miasto. Totalnie nie pamiętam jakimi drogami jechałam, nawet nie pamiętam tych jednokierunkowych. Byłam już podekscytowana tym, że jeżdżę około 15 minut i wszystko jest ok. Przyjechałam do Word-u i nie wiedziałam co teraz, czy zdałam czy też nie. Egzaminator dał mi kilka uwag, żeby jeździć pewniej i będzie wszystko dobrze. Wypisał POZYTYWNY a ja byłam bardzo szczęśliwa. Podziękowałam i wyszłam. Dalej nie wierzyłam, że zdałam. Zadzwoniłam do mojego chłopaka i powiedziałam " no dzień dobry, proszę przywitać nowego kierowcę na drodze" zaczął mi gratulować po czym okazało się że na mnie czekał na parkingu. Byłam naprawdę szczęśliwa, że już będę miała spokój, mniej stresu, że będę mogła jeździć. I tak miesiąc czy dwa po zdaniu prawa jazdy kupiłam od mamy Pawła samochód. Jeżdżę, cały czas się uczę, na drodze bywają przeróżne sytuacje a więc trzeba mieć oczy dookoła głowy.

Każdemu kto zdaje obecnie egzamin na prawo jazdy życzę powodzenia !! 💛


czwartek, 18 marca 2021

"Tatusiu proszę nie." Stuart Howarth



Autor: Stuart Howarth

Tytuł: Tatusiu proszę nie

Gatunek literacki: literatura faktu

Data wydania: 2010-01-18
 

Opis:

Mały Stuart pragnął tylko, by go kochano. Wpajano mu jednak, że jest zbyt niegrzeczny, aby zasłużyć na ojcowską miłość.

"Tatusiu, proszę, nie" to historia słodkiego chłopczyka, który dorastał pod opieką nieobliczalnego mężczyzny. Był bity, zastraszany, dręczony psychicznie i wykorzystywany seksualnie. Jak się potem okazało David, ojczym Stuarta, molestował również siostry chłopca, za co został na jakiś czas osadzony w areszcie. Nikt jednak nie znał tragicznej prawdy o dzieciństwie Stuarta. Po ponad 30 latach emocjonalnej i psychicznej traumy oraz po śmierci siostry w Stuarcie coś pękło. Postanowił spotkać się z Davidem, by zrozumieć jego bestialskie postępki. Sprawa wymknęła się jednak spod kontroli… Historię swojego życia Stuart Howarth zaczął pisać w więzieniu. Stała się dla niego terapią i ukojeniem po latach, które spędził w rodzinnym piekle. Ale wyrządzone w dzieciństwie krzywdy wycisnęły na nim piętno na zawsze.

„Mam nadzieję, że moja historia, chociaż pełna bólu i rozpaczy, niesie też pewne przesłanie. Mimo przeciwności losu, tragedii i – zdawałoby się - sytuacji bez wyjścia dla dzieci z rodzin dysfunkcjonalnych, zawsze istnieje nadzieja na lepsze życie. Dzięki pomocy życzliwych i kochających ludzi mogą zacząć wszystko od nowa.”

Moje zdanie o książce:

Książka według mnie bardzo smutna, dramatyczna. Krzywdy jakie doznał Stuart są niewyobrażalne mimo tego, że tak może dziać się również w innych domach, albo jesteśmy ślepi na krzywdę dzieci albo udajemy, że nie słyszymy i nie widzimy. W tym przypadku krzywdy wyrządzane przez ojca dzieciom były okropne. Czasami pomimo tego, że znam różne rzeczy z własnego doświadczenia przerażało mnie to jakie cierpienie może wyrządzić osoba tak bliska. Książkę przeczytałam w dwa dni i bardzo często chciałam od razu wiedzieć co dalej się wydarzy. Polecam ją osobom o mocnych nerwach, zdecydowanie nie jest to książka dla wrażliwych osób, przynajmniej tak mi się wydaje. Zakończenie również bardzo mi się podobało. Większość tego typu książek jest raczej przewidywalna, ta taka nie była. 

wtorek, 9 marca 2021

Red makeup Pinterest

 Hej ! Nadchodzę z kolejnym makijażem. Przeglądając makijaże na Pintereście zauważyłam, że dość często pojawia się taki makijaż z użyciem innych kolorów. 

Co tym razem przygotowałam?

1. Czerwonym cieniem z palety Makeup Revolution x Pride Spirit obrysowałam powiekę górną i dolną, aplikowałam cień też w wewnętrznych kącikach i zrobiłam kreski.




2. Następnie zrobiłam zwykłe czarne kreski, natomiast kolor czerwony był taką jakby bazą pod te czarne kreski eyelinerem z Eveline, celebrities.




3. Kolejna rzecz to rzęsy. Obecnie cały czas używam mascary z Loreal, volume lashes.





4. Pozostały mi brwi i usta, a więc w tej kolejności zajęłam się brwiami. Brwi maluje pomadą z wibo, kolor brown.



5. Ostatnia rzecz to usta. Pomalowałam je szminką w kolorze różowym, the one.

I tak właśnie prezentuję się efekt końcowy.





I jak podoba wam się taki makijaż ? 






wtorek, 2 marca 2021

"Lekarka więzienna" Amanda Brown, "Bez strachu. Jak umiera człowiek? Adam Ragiel i Magdalena Rigamonti, "Przeklinam Cię ciało" Wanda Lachowicz, "Kochaj mnie. " Irena Matuszkiewicz

 


Autor: Amanda Brown

Tytuł: Lekarka więzienna.

Kiedy przemoc, narkotyki i samobójstwa to twoja codzienność.

Gatunek literacki: literatura faktu

Data wydania:  2020-03-27


Opis książki:


Czy ludziom, którzy dopuścili się niewyobrażalnego okrucieństwa, wciąż należy się pomoc i opieka? Bezapelacyjnie tak! Obowiązkiem lekarza jest przeciwdziałanie ludzkiemu cierpieniu. Nawet cierpieniu tych, których skazano za największe zbrodnie w historii.

Doktor Amanda Brown leczyła m.in. osadzonych w słynnym zakładzie karnym Wormwood Scrubs, a później w największym europejskim więzieniu dla kobiet w Bronzefield. W tej niezwykłej książce przytacza intymne, czasem smutne i przerażające, a czasem pełne radości historie pacjentów, dzieląc się doświadczeniami, które ukształtowały ją jako lekarkę i... jako człowieka. Bo nieważne, czego dopuścił się jej pacjent - dopóki będzie tego potrzebował, ona nigdy nie przestanie go leczyć.

Poznaj historie, których nie zapomnisz.

Wrażenia po przeczytaniu książki:

Książka zawiera historię ludzi osadzonych oraz drogi jaką przeszła lekarka Amanda Brown, aby czuć pełną satysfakcję z wykonywanej pracy. Pojawiają się wątki, które mimo wszystko są dość mocno podkoloryzowane. Wszyscy więźniowie według autorki są zagubionymi w swoim życiu duszami, pomimo morderstw, gwałtów. Rozumiem empatię, jednak jest ona tutaj bardzo sztuczna. Nie przekonała mnie ta książka jakoś szczególnie do siebie. Jeżeli miałabym polecić to mogłabym, ale w sytuacji kiedy nie macie innej książki pod ręką. Nie jest ani zła ani dobra według mnie.



Autor: Adam Ragiel i Magdalena Rigamonti

Tytuł: Bez strachu. Jak umiera człowiek?

Gatunek literacki: biografia, autobiografia, pamiętnik

Data wydania:  2015-05-24


Opis książki:

Tajemnica śmierci, zagadka odchodzenia, ciało i dusza...

Magdalena Rigamonti odsłania fizyczność i metafizykę śmierci w rozmowie z jedynym polskim balsamistą, przed którym ludzkie ciało nie ma żadnych tajemnic. Rozmawia o znakach, energii, zdarzeniach niewyjaśnionych i fizjologii człowieka, z którą mierzy się balsamista, przygotowując go do ostatniej drogi.

Na co dzień nie przyjaźnimy się ze śmiercią, nie chcemy oglądać wypadków, chorób, zmarłych... To wszystko zmienia się w chwili, kiedy odchodzą najbliżsi. Wtedy zaczynają się trudne rozmowy i decyzje. Bliscy przychodzą do prosektorium pełni bólu, żalu, w rozpaczy i z poczuciem straty. A balsamista...? Ma ich zrozumieć, opanować emocje, przyjąć na siebie pierwsze uderzenie. Zapytać, czy mama chciałaby trzymać w rękach książeczkę do nabożeństwa, bo skoro tata nie trzymał, to ona mu w niebie przekaże. Jakiego koloru ma być szminka, jakie rajstopy, jak uczesać grzywkę. I dzieci, maleńkie nieżywe płody, które zaprzeczają logice istnienia, i zmarłe kobiety w ciąży. Czy do balsamisty przychodzą duchy? Podobno nie, bo on robi wszystko tak, jak zmarli by sobie życzyli. Nie boi się z nimi przebywać.


Wrażenia po przeczytaniu książki:

Czytałam tą książkę z ogromnym zainteresowaniem. Przeczytałam ją w ciągu dwóch dni co świadczy o tym, że musi być bardzo bardzo ciekawa. Jest napisana w formie takich jakby wywiadów co sprawia, że czyta się ją jeszcze bardziej przyjemnie. Książka ta zdecydowanie daje do myślenia, pokazuje jak kruche jest nasze życie i, że każdy dzień może być tym ostatnim. Opisane są różne przypadki, etapy sekcji i jak wygląda balsamacja człowieka, co ona daje. Książka naprawdę wiele może nam uświadomić. Polecam ją osobom, które lubią dowiadywać się jak wygląda to wszystko po śmieci jeśli chodzi o przygotowanie ciała do pogrzebu.




Autor: Wanda Lachowicz

Tytuł: Przeklinam cię, ciało

Gatunek literacki: literatura piękna

Data wydania:  2005-01-01


Opis książki:

Wstrząsająca historia dziewczyny, która przeszła przez koszmar anoreksji i bulimii, miała kontakt z narkotykami, leczyła się w szpitalach psychiatrycznych. Autorka powraca do smutków dzieciństwa : rozwodu rodziców, odrzucenia przez ojca, konfliktów z matką. Opisuje swój bunt przeciwko kobiecości i całemu światu, walkę z własnym ciałem, nad którym chce bezwzględnie zapanować.

Wrażenia po przeczytaniu książki:

Hmm.. co mogłabym powiedzieć o tej książce. Zdecydowanie to, że czytałam o wiele ciekawsze z tej tematyki, czyli o anoreksji. Książka jest napisana młodzieżowym językiem, a więc czyta się ją dość szybko, ja jednak robiłam sobie sporo przerw czytając ją. Książka nie wywarła na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, raczej polecałabym ją na nudne wieczory. Zachowania bohaterki w stosunku do matki są często dość irytujące, za to matka pokazuje, iż kocha swoje dziecko bezgranicznie.






Autor: Irena Matuszkiewicz, Athena Sawidis  i inni, Grzegorz Siedlecki

Tytuł: Kochaj mnie

Gatunek literacki: literatura faktu

Data wydania: 2003-01-01


Opis książki:

Samotne i opuszczone, zamknięte w domach dziecka, przebywają tam całymi latami. Dzieci niczyje. Choć najczęściej mają rodziców, nieznany jest im dotyk matki, miłość, poczucie bezpieczeństwa. To dorośli odbierają własnym dzieciom szansę na normalne życie, a one oddałyby wszystko, aby być kochane” - te słowa witają widzów dokumentalnej telenoweli Atheny Sawidis i Grzegorza Siedleckiego „Kochaj mnie”, emitowanej w drugim programie TVP od kwietnia 2002 roku. Twórcom tego programu udało się uświadomić widzom, że około 20 tysięcy dzieci w całej Polsce nie ma domów rodzinnych. Wskazać, jakie są przyczyny tego stanu. A co najważniejsze - uwrażliwić na los dzieci porzuconych. Joasia, Oliwka, Ewa, Jagoda, Patryk, Grześ, Maciek i Piotrek, Adam, Kamil i Weronika, Marcin, Mariusz. Dziesiątki małych bohaterów, za każdym stoi inna historia. Niektórym z nich, dzięki wsparciu wielu osób, udało się pomóc, znaleźć domy, rodzinę, zapewnić bezpieczeństwo. Inne nadal pozostają w placówkach opiekuńczych. Czekają, aż je ktoś pokocha. Ta książka opowiada o losach bohaterów „Kochaj mnie”.


Wrażenia po przeczytaniu książki:

Książka według mnie jest bardzo ciekawa. Opisuje sytuację różnych dzieci, które trafiły do domu dziecka. Historie tych dzieci są naprawdę przykre, pokazują ile te dzieci musiały w swoim życiu przejść i jaki ciężar dźwigać. Co prawda większość tych historii kończy się dobrze, jednak nie wszystkie i co wtedy z takimi dziećmi które są w domach dziecka po kilkanaście lat, nie mają rodziny, myślą że nikt ich nie chce? Fakt, bardzo często do adopcji zabieranie są mniejsze dzieci.  Starsze mają małe szanse na to, iż ktoś je zabierze a w większości na rodziców również nie mogą liczyć. Dzięki telenoweli "Kochaj mnie" część dzieci znalazło nowe rodziny, ale bywało też tak, że były one oddawane ponownie do domu dziecka. Wiem jak to jest siedzieć i oczekiwać, aż rodzic przyjedzie, zabierze nas i będziemy mogli być z nimi już cały czas. Te dzieci bardzo kochają swoich rodziców, pomimo ich problemów z alkoholem czy też narkotykami. Bardzo chcą mieć kogoś blisko, są złaknione bliskości i miłości. Cieszę się, iż chociaż cząstka dzieciaków może iść do nowych rodzin, tam gdzie będą kochane.


 



Przyjaciółka wymyśla mój kolejny makijaż 👄

 Hej !

Przychodzę do was z kolejnym makijażem !  Wiem, że są one dość często, ale obecnie u mnie dużo się nie dzieję, w wolnym czasie głównie czytam książki i robię właśnie makijaże, bawię się tym.  Jeśli jest coś co interesuję was bardziej bądź macie pomysły na posty, piszcie śmiało w komentarzach. Tym razem moja przyjaciółka Madzia wymyśla mi drugi makijaż ❤


1. Makijaż zaczęłam oczywiście od nałożenia korektora jako baza pod cienie, a następnie aplikowałam cienie ( wewnętrzny kącik - kolor zielony, środek i  wewnętrzny kącik - kolor czerwony ). Korzystałam z  paletki Makeup Revolution X Pride Spirit Of Pride Eyeshadow Palette oraz pomalowałam brwi pomadą z wibo dark brown.


2. Na linii wodnej oka narysowałam niebieską kreskę kredką z Makeup Revolution.


3. Kolejna rzecz to rzęsy, pomalowałam je mascarą z Loreal Volume Lashes.



4. Ostatnie co zostało mi do pomalowania to usta, pomalowałam je czerwoną pomadką z lovely. I tak właśnie prezentuję się efekt końcowy.





Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia