sobota, 10 października 2015

Mała dziewczynka




Była sobie kiedyś mała dziewczynka o imieniu Weronika. 
Często płakała, siedziała smutna na placu zabaw, smutnym stęsknionym wzrokiem patrzyła na dzieci biegające i bawiące się w berka. Przesiadywała tam codziennie, słuchając i obserwując wszystkich wokół. Dziewczynka chodziła brudna, głodna i zmarznięta, lecz nikt tego nie zauważał, tak bardzo pragnęła aby jej mama wróciła, a tata aby żył, żeby ktoś ją przytulił, pocałował, pochwalił. Od dłuższego czasu przypatrywała się jej jedna kobieta, która również przesiadywała tam często.

W pewnej chwili podeszła i zapytała czy może usiąść, dziewczynka jedynie kiwnęła głową. 
Kobieta rzekła:

-Jak Ci na imię?

Smutnym głosem odpowiedziała:

-Weronika.

-Miło mi, jestem Basia, od dłuższego czasu Ci się przypatruję, dlaczego siedzisz tutaj zawsze sama? Gdzie jest Twoja mama lub tata?

-Mama zostawiła mnie jak miałam 5 lat, tata nie żyję.. A pani dlaczego tak przesiaduje bez dziecka?

- Gdy tu przychodzę, wszystko mi się przypomina, jak trzymałam go za rączkę, jak goniłam go obok zjeżdżalni.

-Gdzie on teraz jest?

- W niebie, lata z innymi aniołkami. 

Kobieta rozpłakała się.
Dziewczynka posmutniała jeszcze bardziej, była głodna, nie chciała już z nikim rozmawiać, więc przesiadła się na swoją ulubioną huśtawkę i cienkim głosem mówiła:

-Mamo, dlaczego Mi to zrobiłaś? Dlaczego odeszłaś? Zostawiłaś mnie w domu samą śpiącą i już nie wróciłaś, przecież tak bardzo mnie kochałaś, Ja Ciebie też a teraz co mi zostało? Nie mam gdzie iść, nie mam co zjeść, do tej pory chodzę w sukieneczce, którą miałam na sobie gdy odeszłaś, to jedyna pamiątka, którą od Ciebie mam. Mamo, gdzie jesteś?

Powtarzała ciągle te słowa, mówiła co ją boli, co czuje i co chciałaby zrobić ze swoim życiem.
W pewnym momencie wstała i szybkim krokiem ruszyła w stronę jeziora. Będąc przy jeziorze, chwile siedziała i myślała, "dlaczego na świecie jest taka nienawiść, niesprawiedliwość?"
Czym jako dziecko zawiniłam?

Siedziała dalej i bardzo płakała. Weronika tułając się po ulicach, dzielnicach i lasach, ciągle myślała dlaczego jej los jest taki, dlaczego teraz nie może siedzieć przytulona do mamy w domu. Była bardzo zmęczona, wyziębiona i głodna. Poszła do jakiejś stajni, położyła się na sianie i usnęła. Rano gospodarz wszedł do stajni, zobaczył dziewczynkę i z wielkim przerażeniem w oczach podszedł do niej. Weronika już nie żyła, na jej pięknej, małej buźce nie było już grymasu bólu, lecz delikatny uśmiech. Gospodarz rozpłakał się, to on jako jedyny zainteresował się nią i zadbał o to, aby w nowym świecie żyło jej się lepiej, załatwił jej piękną trumnę, włożył jej tam karteczkę z napisem "Idź z Bogiem, żyj w spokoju", dał różaniec i z godnością ją pożegnał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia