Dzień dobry Kochani !
Jak już widzicie w tytule tego posta opowiem wam jak pokonałam swoją nieśmiałość. A byłam strasznie nieśmiała.
Od dziecka byłam bardzo spokojną i skromną dziewczynką. Nigdy nie lubiłam się wyróżniać, nie lubiłam na lekcjach odpowiadać przy całej klasie, po prostu się wstydziłam. Z reguły wstydziłam się do kogokolwiek zagadać. Dobrze czułam się tylko i wyłącznie przy osobach z domu dziecka, choć też nie przy wszystkich. Pierwsze sytuację o jakich pamiętam to były typu, że coś bardzo chciałam, lecz tego nie robiłam, nie brałam, dla przykładu., na stole w kuchni były wystawione dla wszystkich dzieci różne słodkości, lecz ja mimo tego, że siedziałam tam z nimi, rozmawiałam to wstydziłam się poczęstować i często myślałam sobie " heeeeej to przecież jest dla każdego, czemu się tak bardzo wstydzisz po prostu wziąć". Nigdy tego nie rozumiałam, po prostu się wstydziłam i już. Od zawsze nie lubiłam przebywać w dużym gronie, a jeżeli chodzi o przyjaźnie to zawierałam z jedną bądź dwoma osobami. Nie zbyt często rozmawiałam z innymi. Druga sytuacja jaka mi przychodzi na myśl to taka, że panicznie wstydziłam się chłopaków. Pewnego dnia kiedy byłam na wakacjach u dziadków moja o kilka lat starsza "ciocia" chciała wyjść ze mną do jej kolegi. Dla mnie było to nie do zrobienia. Wstydziłam się tak bardzo, że na początku trzęsły mi się ręce no i nie łatwo było mnie namówić żebym wyszła. A jak już się udało to w sumie nic nie mówiłam. Pomyślałam sobie, "kurde jak ja tak bardzo jestem nieśmiała to jak znajdę sobie chłopaka". Nie odnajdywałam odpowiedzi a nieśmiałość jak była tak została. W końcu nadszedł czas, że musiałam iść do technikum. Wybrałam szkołę dosyć daleko od domu dziecka bo była to szkoła w Złotym Potoku i tam nastąpił jakiś przełom. Byłam bardziej odważna i śmiała, lecz bywały momenty gdzie ta śmiałość ponownie sobie uciekała. Mimo wszystko myślę, że nieśmiałość z biegiem czasu stawała się co raz to mniejsza oraz to, że musiałam być nagle o wiele samodzielniejsza zmusiło mnie do odważnych, mądrzejszych decyzji. Nie jestem być może duszą towarzystwa, ale zawsze wyrażam swoje zdanie, walczę o swoje prawa, nie daję sobą pomiatać, gdyż tak właśnie zazwyczaj traktowane są osoby wstydliwe. Nie zbyt lubię poznawać nowe osoby, ale to już nie jest zależne od śmiałości a po prostu od charakteru, a odkąd nie jestem wstydzioszkiem radzę sobie o wiele wiele lepiej. Nie stoję w takim martwym punkcie bo boję się zapytać o drogę bądź nie potrafię poprosić o pomoc, już tego nie ma i cieszę się że nadszedł ten czas kiedy z nieopierzonego pisklaka stałam się świadomą swoich racji kobietą.
A kto z was w dalszym ciągu jest wstydliwy ?
Piszcie koniecznie w komentarzach.
Buziaki 💋
Jak tak sobie pomyślę, to jako dziecko byłam dość śmiała; oczywiście bywały momenty kiedy bałam się do kogoś podejść, ale to w zupełności normalne :)
OdpowiedzUsuńWarto walczyć ze swoimi słabościami by czuć się i żyć w pełni komfortowo.
Pozdrawiam serdecznie!
Ja u siebie widzę postępy, ale nie "wyleczyłam" się całkowicie ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią dołączam do obserwatorów :)