Hej!
Przychodzę dzisiaj z postem dotyczącym makijażu permanentnego brwi. Zabieg robiłam dnia 2.01.2020. Więc tak, wszystko rozpoczyna się od karty zabiegowej klienta, na której mamy przeciwwskazania (jest ich sporo), wypisujemy czy na coś chorujemy, czy przyjmujemy leki i wyrażamy zgodę na zabieg biorąc odpowiedzialność, że jeżeli o czymś nie poinformowaliśmy to mogą wystąpić objawy niepożądane, a więc ważne jest aby wszystko opisać. Linergistka następnie patrzy czy może wykonać na nas zabieg, stanowisko ma przygotowane już wcześniej. Informuje również jak pielęgnować makijaż po zabiegu, a także jakie są odczucia jeżeli chodzi o gojenie. Zabieg zaczyna się od rozmowy na temat naszych preferencji dotyczących brwi, kształt, kolor itp. Zdarza się, że kształt którego oczekiwałaby klientka nie będzie wyglądał dobrze, a więc wtedy lepiej zaufać pod tym względem linergistce. Następnie przechodzi się do wykonania rysunku, powinien być on raczej jak najbardziej zbliżony do naszych naturalnych łuków brwiowych, koryguje się asymetrię. Po skończeniu rysunku przyglądamy się czy taki kształt nam odpowiada. Przechodzimy do wyboru koloru, linergistka kieruje się naszym typem urody, odcieniem skóry, a także kolorem oczu oraz włosów. Następnie wybieramy metodę, którą chcielibyśmy mieć zrobione brwi, ja wybrałam metodę ombre. Przychodzi czas na znieczulenie, jednak nie każdy je chce w szczególności wtedy gdy ma wysoki próg bólu. Ja osobiście na samym początku nie miałam żadnej wiedzy jaki dokładnie jest to ból a z racji, że mam kilka tatuaży na których jednak nie miałam znieczulenia myślałam, że jest to coś zbliżonego. Na początku trochę kłuło, ale nie bolało, z czasem jednak już skóra była podrażniona i zaczęło boleć, wtedy właśnie poprosiłam o znieczulenie. Wierzcie mi, że przyniosło to duże ukojenie. Po znieczuleniu odczekałam około 15 minut i zaczęła się pigmentacja. Jeżeli chodzi o strach to u mnie go nie było, stresu też nie. U mnie pigmentacja trwała naprawdę długo, gdyż nie chciał przyjmować się pigment, prawdopodobnie dlatego, że przyjmuje leki antykoncepcyjne oraz antydepresyjne. Linergistka nanosiła barwnik, lecz on w dalszym ciągu było bardzo bardzo jasny. Moja skóra była już bardzo zmęczona zabiegiem, jednak chciałam aby był mimo wszystko efekt i po czasie zaczęło wyglądać to bardzo bardzo fajnie. Zostałam poinformowana oczywiście, iż będzie to o wiele jaśniejsze, lecz jak dla mnie efekt końcowy był idealny. Trochę bólu, ale jaka satysfakcja.
Efekt po zabiegu :
Po kilku dniach zaczął się etap gojenia co nie było przyjemne, gdyż skóra była napięta, boląca i swędząca jednocześnie, wiedziałam że gojenie trwa dosyć długo. Przez pierwsze trzy dni przecierałam je delikatnie nasączonymi płatkami kosmetycznymi wodą a po trzech dniach smarowałam dodatkowo cieniutką warstwą oleju kokosowego bezzapachowego.
Etapy gojenia :
4.01.2020.
Dzień po zabiegu zrobiła mi się pod brwią mała ranka, prawdopodobnie musiałam w nocy jakoś sobie zatrzeć, jednakże nie bolało mnie to, nie miałam jakoś szczególnie żadnych objawów.
Prawa brew.
Lewa brew.
Lewa goiła się bardzo dobrze
10.01.2020
Nie wyglądało to zbyt ciekawie, ponieważ był to czas łuszczenia się skóry, strupków. Na prawej brwi było ich zdecydowanie więcej. Prawa brew jakoś bardziej była oporna aby przyjąć pigment w czasie zabiegu.
Lewa brew, pojawiły się strupki, skóra się łuszczyła, lecz zdecydowanie lepiej wyglądała niż prawa.
12.01.2020
Brew prawa zaczęła powolutku się goić, strupki były w dalszym ciągu. Towarzyszył mi dość uciążliwy świąd na obu brwiach.
Lewa.
18.01.2020
Brwi prawie bez strupków, bez świądu, naturalne.
Lewa.
31.01.2020 idę na korektę, gdyż jest to nieodłączny element makijażu permanentnego brwi. Linergistka poprawi ubytki, wzmocni kolor.