Cześć kochani, przychodzę do was z takim prostującym "diagnozę" postem.
Wiecie, że opisywałam swoje objawy, które miały brać się z osobowości z pogranicza. Czy ta diagnoza była trafna ? Dowiecie się po przeczytaniu tego posta, a więc..
Moja pierwsza przygoda z psychologiem zaczęła się w sumie dosyć dawno, chodziłam na spotkania regularnie, chciałam poznawać swoją osobowość, aby zrozumieć siebie. Po dwóch spotkaniach Pani psycholog dała mi "diagnozę", osobowość skrajnie emocjonalna, osobowość z pogranicza, borderline. Spojrzałam na tą diagnozę, chwilę pomyślałam, stwierdziłam, że skoro psycholog tak uważa to pewnie tak jest. W dalszym ciągu chodziłam na terapię, poznawałam siebie, kształciłam w kierunku takiej właśnie osobowości. Po wielu spotkaniach nie dawałam rady finansowo, ale też nie czułam się przy tej psycholog zbyt komfortowo. Stwierdziłam, że jak tylko będę miała pieniądze pójdę do innej bądź innego psychologa. Nadszedł ten czas, od nowa powtarzanie problemu, ukazanie "diagnozy" postawionej przez poprzednią specjalistkę. Nowa psycholog zapytała " czy to ma jakieś znaczenie jak to się nazywa?". Odpowiedziałam, że w sumie nie, ale lepiej jest nam kiedy wszystko nazwane jest po imieniu. Wtedy zaczęło mi coś świtać mówiłam sobie " kurczę czyżby poprzednia psycholog źle oceniła moje objawy?".
Nie wiem jakie podejście do tego miała kolejna specjalistka, lecz wydaje mi się, że nie bardzo zgadzała się z opinią tej poprzedniej. Po raz kolejny nie miałam tyle środków, aby móc być na spotkaniach regularnie, więc zrezygnowałam.
Stwierdziłam, że mądrzej będzie pójść do psychiatry skoro terapia nie przynosiła mi efektów. Tak też zrobiłam, umówiłam się na wizytę. Kiedy czekałam po raz pierwszy w poczekalni myślałam sobie "czy rzeczywiście powinnam tutaj teraz być? Czy tak właściwie moje problemy to coś z czym mogłam udać się do psychiatry?" .
Uważałam, że samookaleczanie się, nie jest aż tak dużym problemem, myśli samobójcze również. Umniejszałam te problemy. Na pierwszej wizycie u psychiatry opowiedziałam co mnie trapi i że prawdopodobnie jestem osobowością z pogranicza, że mam borderline. Spojrzała na mnie i wprost powiedziała " Nie wydaje mi się aby było to borderline, jest wiele elementów z takiej osobowości, ale to spowodane jest wieloma czynnikami. Osoby z borderline są bardzo charakterystyczne". Zamarłam. Nie wiedziałam czy wierzyć czy też nie. Siedziałam i zastanawiałam się w takim razie co jak nie borderline. Zastanawiałam się czy psychiatra ma rację, no ale jakby nie patrzeć to przecież psychiatra powinien stawiać diagnozę. Nie do końca byłam przekonana co do tej opinii, lecz wcześniej również nie byłam przekonana, że to właśnie borderline. Mnóstwo rzeczy mi się nie zgadzało. Przez cały ten czas myślałam, że to jest błędnie postawiona diagnoza.
Czy tak się zdarza? Tak. Przechodząc do sedna. Psychiatra przepisała mi antydepresanty. I od tamtej pory czuję się o niebo lepiej. Oczywiście nie jest tak, że idzie się do specjalisty, mówi co nas gryzie i on wypisuje receptę. Na początku wypytuje o mnóstwo rzeczy, następnie dobiera lek. Miałam zastrzeżenia na początku co do leków, bo przecież uzależniają. Dowiedziałam się , że te leki które przepisuje moja psychiatra nie uzależniają, a więc zdecydowałam się na nie.
Zapytacie jak się czuje? Czuje się dobrze. Dobrze sama ze sobą. Bywam dosyć często rozdrażniona, ale i na to będzie złoty środek. Chciałabym aby osoby, które mają notoryczne myśli samobójcze tak jak ja kiedyś, samookaleczają się dały sobie pomóc. Pamiętajcie, że to nie jest żaden wstyd. Wstydem jest się poddać, nie chcieć walczyć o swoje życie. Życie, które mamy jedno i trzeba je przeżyć. Przeżyć, ale nie byle jak, tylko tak jak chcemy je przeżyć. Oczywiście zdarza mi się zagotować od środka, zdarza mi się mieć wszystkiego dość. Po jednym zdarzeniu, które wydarzyło się kilka miesięcy temu dziękuję, że była i jest w dalszym ciągu przy mnie osoba, która zaakceptowała moje wady, moje różne wybuchy. Gdyby nie ta osoba mogłoby mnie z wami nie być. Gdyby nie to, że ta osoba zareagowała na moje " straszenie" że się zabiję. Ile z was olało takie słowa ? Mam nadzieję, że na moim blogu są mądrzy czytelnicy i wiedzą, że takie słowa są czymś co być może wskazuje na to, że ta osoba myśli o śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz