Jesienny wieczór, otulona kocem rozmyślam nad swoim życiem. Nad życiem innych. Myślę sobie " Jakie ono jest kruche, ile może się wydarzyć przez kilka sekund? Ile chwil potrzeba na to aby potrącił Cię samochód? Ile chwil potrzeba na to że po prostu upadniesz i umrzesz? Chwil? Nie. To sekundy. Rozmyślam od początku, co pamiętam z dzieciństwa? Jakieś wesołe chwile. Są to tylko przebłyski bo jedyne co pamiętam to te złe momenty. Strach, złość, przemoc, krzyki, alkohol.
Mała dziewczynka, często zostaje w domu sama z młodszym bratem. Dzieci jak dzieci, robią dużo głupot. Mimo, że byłam grzecznym dzieckiem, wrażliwym popełniałam błędy. Z nudów rozrabialiśmy i tak nikogo nie obchodził nasz los. A może się mylę ? Czas mijał powoli, przyzwyczajaliśmy się do widoku pijanych rodziców, awantur, przemocy. To wtedy było takie normalne, aż nagle ta normalność zostaje zakłócona. Do domu często przychodzi jakiś pan. Co myślą dzieci ? Czy czują, że w rodzinie jest źle i można je odebrać ? Nie, bo myślą, że to co się dzieje to norma, że normalne są awantury i bicie. Czy wiedzą co z nimi się stanie, gdzie trafią ? Nie wtedy. Jako dziecko nie byłam świadoma o istnieniu czegoś takiego jak dom dziecka. Nie miałam pojęcia co to tak naprawdę jest. W momencie kiedy nas zabierali co czułam ? Strach przed nieznanym, ale też przed tym co teraz będzie z mamą skoro zostanie sama ? I ta myśl " No, ale dlaczego w sumie nas zabierają a mama zostaję ? Dlaczego nie pozwalają jej aby nas przytuliła na pożegnanie ? Dlaczego płacze? Czy wie o co chodzi? Gdzie jedziemy ? Kiedy nas odbierze ? Wtedy nie było tego zmartwienia, że przez bardzo długi czas nie będziemy z mamą. Przecież myśleliśmy, że to chwilowe, że niedługo po nas przyjedzie, przytuli i zabierze do domu. Czy tak się stało ? Nie. Po 2 latach straciłam już tą nadzieję. Wiedziałam, że to jest mój nowy dom. Wiedziałam, że mamę będę widziała tylko na przepustkach. Czas mijał bardzo wolno. Z wiekiem coraz szybciej. Co było z tatą? Tak naprawdę to nie wiem. Nie wiem gdzie się podziewał. Wyjaśniano mi, że jest w szpitalu, później ponownie trafiał do więzienia. W końcu recydywista nie ? Może nie potrafił żyć na wolności ? W dodatku alkoholik. Wiadomo, że kochał swoje dzieci, lecz picie i uczucia to złe połączenie. Czasami się pojawiał na odwiedzinach z mamą, to tyle. Nadszedł czas, że mama poznała nowego faceta. Myślałam, że to jakiś fajny, dobry, przystojny mężczyzna. Myliłam się. Jednak nie mogłam ingerować za bardzo w to z kim wiąże się moja mama. Zaszła po jakimś czasie w ciąże. Bardzo się cieszyłam, kiedy nam o tym powiedziała. Cieszyłam się, że będę miała kolejnego braciszka. Kiedy urodziła z niecierpliwością czekałam, aż będziemy mieć przepustkę. W końcu pojechaliśmy. Zobaczyłam w łóżeczku małą istotkę, takie małe, niewinne dzieciątko. Od razu przez myśl mi przeszło " Aby nie miało takiego dzieciństwa jak my". Z czasem urodził się kolejny maluszek. 2 lata później kolejny. Z każdego dzidziusia, braciszka cieszyłam się tak jak za pierwszym razem, jednak każdego dnia boję się o ich przyszłość. I każdego dnia mam nadzieję, że jakoś to wszystko będzie. Często jako dziecko jak każdy chciałam być dorosła. Nie byłam świadoma z czym to się wiąże. Teraz jestem dorosła, ale w wewnątrz drzemie sobie mała cierpiąca, zagubiona duszyczka, która ma nadzieję na to, że kiedyś się w tym wszystkim odnajdzie.